Rastafa daje znać, że kalendarze są wyprodukowane i gotowe do brania. Obrazek przeniesie Was na allegro, przez które idzie zamawianie.

Korzystając z tego, że piszę posta, pozwolę sobie na trochę wyjaśnień. Komiksy na stronie Wiórów i stripy na głównej zwolniły i pojawiają się rzadko lub wcale- smutne, ale tak musi być. Koniec semestru wymaga więcej wysiłku, co w połączeniu z pracą na pełny etat (od grudnia) kasuje większość wolnego czasu. Teoretycznie są jeszcze treningi, ale jedna rzecz której naprawdę nie chcę zaniedbać przy tym trybie życia to moje ciało, dlatego rezygnacja z nich nie wchodzi w grę.
Komiksy powrócą, na pewno lepsze niż wcześniej. Potrzebowałem przerwy od rysowania Wiórów, zajmuję się teraz historyjką do nowego Kolektywu. Będzie ładnie i będzie z seksem.

***Poniższy fragment będzie nieco blogowy, dlatego niezainteresowanych odsyłam na sam dół posta, do rysunków***

Kilka razy pisałem rozpoczęcie tego akapitu, rzeczy ważne trudniej ubrać we właściwe słowa niż trywialne newsy. Tak naprawdę dziwnie czuję się, pisząc cokolwiek o swoim życiu w innej formie niż komiksowa- trudniej wcisnąć żarty a rzeczy nieśmieszne nudno się czyta.
Rok 2010 jest jednocześnie najgorszym i najlepszym do tej pory rokiem mojego życia. Ekstremalnie negatywne ostatnie miesiące walczą o miejsce w pamięci z najbardziej wyjątkowymi chwilami i uczuciami, w których istnienie nie bardzo wierzyłem jeszcze rok wcześniej. Nosiłem się z zamiarem narysowania autobiograficznej historii o ważnym fragmencie 2010 roku, powstały nawet jakieś rysunki i strony, ale chyba nic z tego finalnie nie będzie- zacząłem pisać i rysować z zamiarem poukładania sobie w głowie wszystkiego co się stało, ale proces prowadził mnie do jeszcze gorszego zatracenia w tej końcoworocznej melancholii, która jak wiadomo nie sprzyja produktywności i nic dobrego z tego nikomu nie przyjdzie, tym samym czas spojrzeć z nadzieją w 2011, wyciągnąć wnioski i ruszyć naprzód jako lepszy człowiek, pełen nadziei w innych. Taki przynajmniej jest plan.

Z rzeczy całkiem nieosobistych i pozytywnych, muszę w tym roku wyróżnić festwiale komiksowe- nie  jestem pewien co się wydarzyło, ale od jakiegoś czasu czuję dużo większą wzajemną otwartość i życzliwość naszych małych spotkanek. Może to kwestia tak wielu młodych zdolnych twórców, którzy wyskakują wciąż tu i tam, może ubzdurałem sobie to wszystko, ale naprawdę polecam odwiedzanie festiwali, zwłaszcza jeśli jesteście twórcami czegokolwiek okołokomiksowego – do tego grona naprawdę nietrudno jest się wkręcić a nie sposób przecenić fizycznego spotkania. Facebook to nie wszystko.

Jak będzie- zobaczymy. 2011 będzie dla mnie zakończeniem szkoły, zrealizowaniem dyplomów i jeśli wystarczy odwagi i pewności siebie- początkiem wielkiej wędrówki w pogoni za dalszym robieniem w życiu tego, co chcę robić. Czy będzie to komiks, animacja, film, sport, radio czy coś jeszcze innego, czy w Polsce, Kanadzie, Francji czy jeszcze innym miejscu- czas pokaże. Jak zawsze projekty, komiksy i praca będą utrzymywały mnie w oddaleniu od innych ludzi, ale przy odrobinie szczęścia nieco mniej niż do tej pory. Mam nadzieję, że czytając to za dwanaście miesięcy, niezależnie gdzie będę powiem sobie, że jestem lepszym człowiekiem niż dzisiaj, tego życzę i Wam.

Tyle nudzenia, czas na obrazki.

P.s. Dla całkowitego porządku krótkie wyjaśnienie powyższych: 1. Kalendarz 2011, 2. kostiumy sylwestrowe dwóch uroczych znajomych, 3. trzy wersje jednego rysunku, trzecia po ukończeniu będzie dużą grafiką i Grimem, 4. Harry Potter w kilku wersjach- od małego knypka z części pierwszej do dorosłego wymiatacza z części siódmej i potem, 5. Sierżant Colon, 6. Dwukwiat, 7. projekt mojego kostiumu sylwestrowego, 8. Liwia i moja teoria na jej opóźnienia w chatowaniu, 9. niebieskodreda współfanka pierogów ze szpinakiem, 10. moje wnioski po dwóch częściach filmu, 10. kartka urodzinowa.