Moja podróż dobiegła końca. Jak każdy urlop, także i ten zawierał fazy: “hurra, jestem wolny”, “ale tutaj ekstra”, “ciekawe, co w domu”, “o kurde już jutro znowu robota” i w końcu “hej, ta robota wcale taka zła nie jest”.

Zobaczyłem sklepy komiksowe w paryżu (wszystkie trzy rodzaje- bande dessinee, comics, manga), sklepy komiksowe i kebab w berlinie, nocne kąpiele w jeziorze Ińsko. Spędziłem coś koło trzech- czterech godzin w samolocie, tyle samo albo i więcej w metrze, jeszcze raz tyle za kółkiem. Zobaczyłem wszystkie części Aliena- po raz pierwszy. Zobaczyłem Matrix- po raz może ósmy czy dziewiąty (i był równie świetny co za pierwszym razem). Zobaczyłem ponownie kupę odcinków futuramy. Kupiłem artbook Philippe Buchet’a. Przywiozłem kamień dla KRLa. Po kliknięciu tego linka przeniesiecie się na stronę podcastu Schwing, gdzie obecnie króluje odcinek, który chłopaki nagrali radośnie i nieskrępowanie podczas mojej nieobecności.

Wiele fajnych rzeczy jest w planach w bliższej lub dalszej przyszłości, inne już wystartowały- jak nowy sezon komiksu kokoart (nazwa robocza, bele :P). Logo jest do wymiany ;).

I to tyle. Na dysku właśnie zainstalował się Mass Effect, toteż jako zawodowy konceptartysta czuję się zobowiązany poświecić mu kilka(dziesiąt) godzin kosztem snu i obowiązków.

Ahoy!