Zawsze uwielbiałem ideę, że pozornie nieistotne uczucia, wspomnienia albo drobiazgi mogą mieć ogromną wartość dla istot niepojmowalnych. Po raz pierwszy spotkałem ten pomysł w Nigdziebądź Neila Gaimana, książce, która miała na mnie prawdopodobnie największy wpływ*.
Moja fascynacja tym pomysłem pogłębiała się też  z czasem i moim zrozumieniem świata. Wyobraź sobie oddanie wspomnienia- nieważnego, drobnego, na przykład poranka, kiedy zapomniałeś długopisu do szkoły. Nie jest to wspomnienie, które uformowało Twój charakter. Całe to wydarzenie jest tak nieistotne, że zapomniałbyś o nim w przeciągu następnych kilku lat. Ale jego strata wciąż zabrałaby część Ciebie i zmieniłaby Cię na zawsze (chociaż w bardzo małym stopniu).
Dla istoty żywiącej się emocjami każde wspomnienie stresu, miłości, przyjaźni czy nienawiści mogłoby być wiele warte. A dlaczego takie stworzenie miałoby cenić garść kamieni, które są bezcenne akurat w miejscu, w którym żyjesz? Diamenty i rubiny byłyby dla niego równie bezwartościowe co pył i piach.

Przypominam sobie Przybytek Zaspokajania Żądz Intelektualnych z gry Planescape Torment. Jego klienci pragnęli przeżyć wyjątkowe emocje i sytuacje, jak bezgraniczną miłość czy śmierć, bez faktycznego doświadczania ich na własnej skórze. Silne, rzadkie wspomnienie było w tym miejscu wysoko cenione.**

Co powiesz na istotę, która zapłaciłaby za Twoją możliwość odczuwania szorstkości papieru jednym z palców? Czy oddałabyś uczucie przyjemności z łyku świeżej, źródlanej wody? Wyobrażam sobie stwora, który zapłaciłby, żeby móc przeżyć jedną z tych rzeczy albo za samą satysfakcję z pozbawienia Cię tej możliwości na zawsze.
Tak czy owak, to fajny pomysł.

* Możliwe też, że nie miała – ale to książka, której wpływ najlepiej pamiętam i który znajduję najczęściej w swoich opowieściach.

**[errata]- Jak słusznie wytknięto, kryształy przeżywania cudzych wspomnień znajdowały się w Sensoriach, które były w innym budynku dzielnicy w Sigil. W mojej pamięci zlało się to w jedno miejsce.
Przybytek Zaspokajania(…) był miejscem, w którym rozmawiało się z pięknymi kobietami. I o ile dobrze pamiętam, jedną szafą.